piątek, 26 sierpnia 2011

Murz zdała egzamin na prawo jazdy :D

...czy trzeba dodawać cokolwiek?

Jesteśmy z niej najdumniejsze w świecie. :)

sobota, 6 sierpnia 2011

Piosenki nie do zapomnienia

Co jakiś czas pojawiały się na mieszkaniu piosenki, co pozostawały na dłużej.
Nie chodzi o te wszystkie nijako-pastelowe kawałki, które sączyły się z rmf-u rano i popołudniami, ale o takie, które powodowały, że na przykład zachód słońca odbijający się w szklankach na lodówce był...wyjątkowy.

Co mi się przypomni, to się przypomni i zapamiętanym tu zostanie.
Muzyka jest prawie jak zapach - możemy nie czuć jej latami, a kiedy się znów pojawi, wszystko nagle wraca.

Pierwsze wspomniane:

Roisin Murphy - Ramalama

Dzięki Murz - miałam wtedy świetną zabawę skacząc po łóżku ;)

http://www.youtube.com/watch?v=h-duPPLhqe0

i odrobina prywaty...

szukałam jej od gimnazjum i dopiero wczoraj dostałam link do miejsca, gdzie ludzie wiedzą o takich nowościach..z małego fragmentu, nareszcie całość...może czegość nieco innego się spodziewałam...ale to jest to...

Lestat - Vision of sorrows - Fallen Angel

http://www.youtube.com/watch?v=ia19TxjqytY

piątek, 5 sierpnia 2011

Marcel i jego płyta

Chwilka wspomnienia...

Był czas, kiedy Dżastin i Editt szukały interlokutorów. Ogłoszenie upstrzone kwiatami i innymi takimi wypłynęło na szersze wody słupów przydrożnych i tam też zrobiło firorę.
Jednym z zainteresowanych okazał się mężczyzna - raz widziany, wielokroć potem wspominany.
Marcel...
Zapomnieć zaznaczyć płeć w ogłoszeniu i co się dzieje?

Pod blok zajeżdża mężczyzna...skóra, motocykl, kask...Przystaje, dzwoni...
domofon zdradza głos...no cóż - męski po prostu.
Buch - biegiem do okna - idzie...dalej w kasku
Taki brzydki, czy co?

A potem wszedł, pogadał i wyszedł.
Cóż, że sympatyczny - niestety samiec, stąd też biedronkowe podłogi nie dla niego.

Zdążył jednak wymienić kilka radosnych uwag na temat pogody, muzyki i innych takich, po czym zostawił płytę z muzyką, która potem nie jeden raz rozbrzmiewała w kuchni, kiedy po nocach, popijając Plusssza miltiwitaminowego, rozgryzałam kolejne strategie podboju wszechświata.

Marcel był u nas tylko raz, płyta jest do dziś.

Kolejne wspomnienie do koszyczka.