Co jakiś czas pojawiały się na mieszkaniu piosenki, co pozostawały na dłużej.
Nie chodzi o te wszystkie nijako-pastelowe kawałki, które sączyły się z rmf-u rano i popołudniami, ale o takie, które powodowały, że na przykład zachód słońca odbijający się w szklankach na lodówce był...wyjątkowy.
Co mi się przypomni, to się przypomni i zapamiętanym tu zostanie.
Muzyka jest prawie jak zapach - możemy nie czuć jej latami, a kiedy się znów pojawi, wszystko nagle wraca.
Pierwsze wspomniane:
Roisin Murphy - Ramalama
Dzięki Murz - miałam wtedy świetną zabawę skacząc po łóżku ;)
http://www.youtube.com/watch?v=h-duPPLhqe0
i odrobina prywaty...
szukałam jej od gimnazjum i dopiero wczoraj dostałam link do miejsca, gdzie ludzie wiedzą o takich nowościach..z małego fragmentu, nareszcie całość...może czegość nieco innego się spodziewałam...ale to jest to...
Lestat - Vision of sorrows - Fallen Angel
http://www.youtube.com/watch?v=ia19TxjqytY
sobota, 6 sierpnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz