Czwartkowy wieczór...Herbatka leniwie skapuje do żołądków, milutko grzeje wnętrze podczas gdy oczka starają się zapomnieć o tym, jakie przerażające notatki oglądały chwilę wcześniej.
Hałas.
Głos pierwszy, drugi, trzeci...
Chwila reflekcji - przecież mijałam dziwnie elegancko ubranych ludzi, kedy wchodziłam...
Co jest grane?!
Szybkie spojrzenie przez judasza...
Na półpiętrze niżej widać ludzi ubranych w większości na czarno, a zapewne elegancko...CO JEST??!!
drzwi do jednego mieszkania otwarte, człowiek wchodzi, wychodzi...jakieś walizki...?!
czyżby goscie?!
impreza?!
...ale jaka??!!
jeden pan z róża sie przewinął...do Panny Młodej?! ale we czwartek?! wieczór?!
ale może, widać gdzie młodą?
ale bez drużby?!
bez kwiatów raczej, zero jakichś radości...chrzciny??!! eee, nie bardzo...we czwartek?!
zaręczyny?!
za dużo ludzi...i trochę późno...
POGRZEB>!
nie no...też za późno
( chociaż może na to nigdy nie jest za późno)
napięcie przy judaszy narastało, a on sam, jak na złość nie, wiec musiałyśmy się zmieniać.
głosy narastały, ludzie rozmawiali ze sobą, mijali się, dochodzili, stawali na schodach ( wszystko zasłaniacie!!!)
mniej więcej około godziny 19.00 nadeszła jasność i ciepły promień wiedzy rozpostarł się nad naszymi umysłami...
konspiracja i tajemniczość całego zajścia nagle okazały się mieć prozaiczna przyczynę.
gdy na środek półpiętra wyjechał stolik, a wszyscy stanęli z jednakowymi kartkami, zrozumieliśmy, że to nie przedstawienie, ani sekretna msza nieznanej nam sekty ( a idź Justyna!! jeszcze się inni znajdą do resocjalizowania i wyciągania z sekt!!)...
to po prostu...
zebranie wspólnoty mieszkaniowej, przyłącza sie panie? będziemy decydować o mozliwym podniesieniu kosztów cynszu w związku z bobowiązkiem segregacji odpadów i narastającymi problemami energetycznymi, zapraszamy do rozmowy!
no cóż...a mówią, że to TVN-owscy "Detektywi" mają trudne do rozwikłania zagadki..
niedziela, 18 stycznia 2009
środa, 14 stycznia 2009
Z cyklu "Kobiety Niecodzienne" - odcinek 1. Pani Shreck
Studia powodują, że człowiek zmuszony jest dorastać dwakroć szybciej, niż działoby się to ( o ile w ogóle) na łące w czasie wypasu krów ( względnie owiec, koni, zebr, czy muflonów- kto co lubi, czy w jakiej tam strefie klimatycznej sobie lubi...).
Historie o sąsiadkach z jednym zębem, skrzeczących i gnuśnych ( słowo nieprzypadkowe...) wracać powinny skąd przylazły- czyli romantycznych ballad sprzed czasów naszych Kochaniutkich Babuni.
Kraków sposowodał, że poznałyśmy na własnej skórze sąsiadkę "typową".
Babciocha w perfekcyjnym tego słowa znaczeniu... Kobietę...
chyba Kobietę.
Nazwa gatunkowa: homo irytujący
Podgatunek: Sąsiadka
Szczep: Moherowy
Przedstawiciel: Shreckowa
Człowiek ten nie dzieląc z nami żadnej ze ścian, okien, ani toalet potrafił jednak już niejednokrotnie namieszać w naszym spokojnym życiu odciskając na nim swój pomarszczony odcisk palca.
Niechże o jej dokonaniach świadczy lista dokonań, jakie dość subiektywnie pozwoliłam sobie zaklasyfikować:
Miejsce 4. - Medal Obrońcy ładu publicznego
Sytuacja w czasie wyprowadzki Paulinka. Brama wjazdowa odsunięta, by samochód spokojnie mógł podjechać i zgromadzić komplet przedmiotów wspomnianej Studentki. Złowieszcze okno rozwiera się, zaś powietrze przecina głos Shreckowej "Tutaj nigdy parkowania nie było, nie ma i nie będzie" ( niestety sposób przekazu niemozliwy jest do uformowania w proste litery, których forma jakże daleka jest od oryginału- ale dla porównania- typowy głos kobiety upominającej się o przepuszczenie w kolejce do mięsnego, która uważa, że ze względu na swój wiek NALEŻY się jej miejsce przed Tobą- czy tego chcesz, czy nie...)
Miejsce 3. - Szef Wszystkich Szefów
Bywają u nas na mieszkaniu palacze. Ale tacy swojscy- muchy by nie skrzywdzili. Co innego Panią Shreckową. Widać bierne palenie w odległości 50 metrów także jej szkodzi,gdyż pewnego pieknego wieczoru, gdy jeden z naszych nadwornych palaczy wyszedł na papierocha na tarasek, niczego nie podejrzewając, przemknęła obok niego oważ Sąsiadka i jak gdyby nigdy nic spełzła na dół. Napotykając sie przypadkiem na pana policjanta, który miał tego pecha i zajechał akurat w momencie, gdy Shreckowa stała mu na drodze, został natychmiast skierowany na tarasek o odprowadznie Pana.
Dzwonek do drzwi- que pasa?!- i tubalny głos rozbrzmiewający w korytarzu:
-"Panie znają tego Pana?"...
Miejsce 2. - Hacker
Bo niewątpliwie takich umiejętności wymagało pokuszenie się w pierwszych tygodniach docierania się z nowymi Sąsiadkami w postaci naszych "Weteranek" Edytki i Justynki, o wydrukowanie kartki z informacją iż "Drogie Studentki, uprzejmie prosimy o nie palenie na tarasie. Dziękujemy"...a skąd te Baby mają taką fantazję z w tych podłechotanych moherem mózgach, to my już naprawdę nie wiemy.
Kartka zdobiąca w ten sposób drzwi stała sie jednakże ciekawym sposobem do ewentualnego wykorzystania w przyszłości...
Miejsce 1. -...........
pozostaje puste, bo zawsze może zdarzyć się COŚ, czego sam Shreck się nie spodziewa.
Lista będzie sukcesywnie uzupełniana ze względu na zażyłość, jaka jeszcze przez pewien czas wiązać nas będzie z wyżej wymienioną Prawą i Sprawiedliwą ;]
Historie o sąsiadkach z jednym zębem, skrzeczących i gnuśnych ( słowo nieprzypadkowe...) wracać powinny skąd przylazły- czyli romantycznych ballad sprzed czasów naszych Kochaniutkich Babuni.
Kraków sposowodał, że poznałyśmy na własnej skórze sąsiadkę "typową".
Babciocha w perfekcyjnym tego słowa znaczeniu... Kobietę...
chyba Kobietę.
Nazwa gatunkowa: homo irytujący
Podgatunek: Sąsiadka
Szczep: Moherowy
Przedstawiciel: Shreckowa
Człowiek ten nie dzieląc z nami żadnej ze ścian, okien, ani toalet potrafił jednak już niejednokrotnie namieszać w naszym spokojnym życiu odciskając na nim swój pomarszczony odcisk palca.
Niechże o jej dokonaniach świadczy lista dokonań, jakie dość subiektywnie pozwoliłam sobie zaklasyfikować:
Miejsce 4. - Medal Obrońcy ładu publicznego
Sytuacja w czasie wyprowadzki Paulinka. Brama wjazdowa odsunięta, by samochód spokojnie mógł podjechać i zgromadzić komplet przedmiotów wspomnianej Studentki. Złowieszcze okno rozwiera się, zaś powietrze przecina głos Shreckowej "Tutaj nigdy parkowania nie było, nie ma i nie będzie" ( niestety sposób przekazu niemozliwy jest do uformowania w proste litery, których forma jakże daleka jest od oryginału- ale dla porównania- typowy głos kobiety upominającej się o przepuszczenie w kolejce do mięsnego, która uważa, że ze względu na swój wiek NALEŻY się jej miejsce przed Tobą- czy tego chcesz, czy nie...)
Miejsce 3. - Szef Wszystkich Szefów
Bywają u nas na mieszkaniu palacze. Ale tacy swojscy- muchy by nie skrzywdzili. Co innego Panią Shreckową. Widać bierne palenie w odległości 50 metrów także jej szkodzi,gdyż pewnego pieknego wieczoru, gdy jeden z naszych nadwornych palaczy wyszedł na papierocha na tarasek, niczego nie podejrzewając, przemknęła obok niego oważ Sąsiadka i jak gdyby nigdy nic spełzła na dół. Napotykając sie przypadkiem na pana policjanta, który miał tego pecha i zajechał akurat w momencie, gdy Shreckowa stała mu na drodze, został natychmiast skierowany na tarasek o odprowadznie Pana.
Dzwonek do drzwi- que pasa?!- i tubalny głos rozbrzmiewający w korytarzu:
-"Panie znają tego Pana?"...
Miejsce 2. - Hacker
Bo niewątpliwie takich umiejętności wymagało pokuszenie się w pierwszych tygodniach docierania się z nowymi Sąsiadkami w postaci naszych "Weteranek" Edytki i Justynki, o wydrukowanie kartki z informacją iż "Drogie Studentki, uprzejmie prosimy o nie palenie na tarasie. Dziękujemy"...a skąd te Baby mają taką fantazję z w tych podłechotanych moherem mózgach, to my już naprawdę nie wiemy.
Kartka zdobiąca w ten sposób drzwi stała sie jednakże ciekawym sposobem do ewentualnego wykorzystania w przyszłości...
Miejsce 1. -...........
pozostaje puste, bo zawsze może zdarzyć się COŚ, czego sam Shreck się nie spodziewa.
Lista będzie sukcesywnie uzupełniana ze względu na zażyłość, jaka jeszcze przez pewien czas wiązać nas będzie z wyżej wymienioną Prawą i Sprawiedliwą ;]
wtorek, 13 stycznia 2009
Okiem studenta: jedzonko...
Chudniemy podobno w oczach...szkoda, że niekoniecznie w pasie.
Trudno. Nabieramy jednak również pewnej fantazji...rzec by mozna finezji kuchennej i tego nie da się ukryć. Czasy, gdy Mamusie zamartwiały sie o nasze dzienne racje zywnościowe nie minęły. Pomysł na wysyłanie Mamusiom kolejnych zdjeć potraw z dnia dzisiejszego- także nie wypalił...a takie sliczne zdjęcia były...nie uwierzyła, powiedziała, że pokazówę odstawiam ...no cóż.
Bierzesz gościu przeschy wafel:
warstwa 1 - mazaiamy masłem orzechowym
warstwa 2 - paćkamy kremem orzechowo-mleczno-czekoladowym
warstwa 3 - w napływie fanaberii-kroimy brzoskwinki domowe i mandarynki, co sie uchowały i spłaszczamy waflem kolejnym
warstwa 4 - finiszujemy z dżemem (najlepiej podkradzionym, bo nie utuczy ;] )
warstwa 5 - miażdżąca- czyli plujemy na szczęście i podejmujemy próbę zgniecenia wszystkiego, co jest niżej.
Kroimy, częstujemy Współlokatorki i oczekujemy reakcji -
przy braku reakcji powstrzymujemy się od konsumpcji,
przy reakcji ponadeuforycznej - jak wyżej,
przy reakcji neutralnej- w zależności od naszej odwagi i zauwania do faktu, że nie mycie rąk przez dwa dni niczym nie grozi.
Szmacznego :-) a nasz kącik kulinarny powróci po sesji, gdy znów zaczniemy jeść normalnie...
Trudno. Nabieramy jednak również pewnej fantazji...rzec by mozna finezji kuchennej i tego nie da się ukryć. Czasy, gdy Mamusie zamartwiały sie o nasze dzienne racje zywnościowe nie minęły. Pomysł na wysyłanie Mamusiom kolejnych zdjeć potraw z dnia dzisiejszego- także nie wypalił...a takie sliczne zdjęcia były...nie uwierzyła, powiedziała, że pokazówę odstawiam ...no cóż.
Dzis wobec tego swoista prezentacja paciary, jaką udało nam się zlepić w całość: TA DAAA!!!!
Bierzesz gościu przeschy wafel:
warstwa 1 - mazaiamy masłem orzechowym
warstwa 2 - paćkamy kremem orzechowo-mleczno-czekoladowym
warstwa 3 - w napływie fanaberii-kroimy brzoskwinki domowe i mandarynki, co sie uchowały i spłaszczamy waflem kolejnym
warstwa 4 - finiszujemy z dżemem (najlepiej podkradzionym, bo nie utuczy ;] )
warstwa 5 - miażdżąca- czyli plujemy na szczęście i podejmujemy próbę zgniecenia wszystkiego, co jest niżej.
Kroimy, częstujemy Współlokatorki i oczekujemy reakcji -
przy braku reakcji powstrzymujemy się od konsumpcji,
przy reakcji ponadeuforycznej - jak wyżej,
przy reakcji neutralnej- w zależności od naszej odwagi i zauwania do faktu, że nie mycie rąk przez dwa dni niczym nie grozi.
Szmacznego :-) a nasz kącik kulinarny powróci po sesji, gdy znów zaczniemy jeść normalnie...
poniedziałek, 12 stycznia 2009
Problem egzystencjonalny na dziś
Każdemu zdarza się obudzić o poranku. Większość logicznie myślących osób wówczas z myślenia rezygnuje i zasypia.
Co gorsza jednak- taki poranek może się zdarzyć zimą...wtedy wyjście poza obręb pościeli powinno być niedopuszczalne, zabronione pod sankcją jakąś poważną albo czymkolwiek innym, co może uczynić krzywdę...ale skąd!
Unia woli prostować banany, zamiast zająć się problemem, który choć raz dotknął KAŻDEGO.Nieważne.Wracając do meritum:
bywa i trzeci element takiego rytuału porannego.
Kiedy pierwsze dnia zaistnieją, czyli- przebudzenie i zimno, dojść może trzeci- najgorszy:
to cholerne poczucie obowiązku, które sprawia, że jednak po krótkiej walce z kocykami, poduszkami, pościelami i wszystkim, co spadło na Ciebie w nocy z półek otwierasz oczy...
...tu zaczyna się krótka, acz jakże wymowna scena, która miała miejsce pod naszą strzechą krakowską...
Godz. 6.30. Kraków. Zima...Ciemność zalewa nadal okna i wpływa pod powieki, które mimowolnie się rozwierają...
Z poduszki swojego łóżka przebijając ciemność natrafiam na ścianę oczu Justyny. Stoi w pewnym oddaleniu i mierząc mnie wyrozumiałym wzrokiem ( a przynajmniej tym, do czego człowiek zmusza się o poranku co jednocześnie pozwala mu na lokalizowanie przedmiotów niezbędnych do zaparzenia kawy...) mówi:
"wiem co czujesz...ja....czuję TO SAMO".
Obejrzenie "Testosteronu" po raz n-ty wydało się nagle
a)kuszącą propozycją
b)niebezpiecznym eksperymentem
c)kretyństwem do potęgi, bo o takiej godzinie należy grzecznie zasnąć i obudzić się koło południa zapominając o podobnych głupotach.
Niezrozumiałe stało się tylko jedno: dlaczego jednak potulnie się zebrałyśmy i poszłyśmy na uczelnię?! Ehhh...system...
Co gorsza jednak- taki poranek może się zdarzyć zimą...wtedy wyjście poza obręb pościeli powinno być niedopuszczalne, zabronione pod sankcją jakąś poważną albo czymkolwiek innym, co może uczynić krzywdę...ale skąd!
Unia woli prostować banany, zamiast zająć się problemem, który choć raz dotknął KAŻDEGO.Nieważne.Wracając do meritum:
bywa i trzeci element takiego rytuału porannego.
Kiedy pierwsze dnia zaistnieją, czyli- przebudzenie i zimno, dojść może trzeci- najgorszy:
to cholerne poczucie obowiązku, które sprawia, że jednak po krótkiej walce z kocykami, poduszkami, pościelami i wszystkim, co spadło na Ciebie w nocy z półek otwierasz oczy...
...tu zaczyna się krótka, acz jakże wymowna scena, która miała miejsce pod naszą strzechą krakowską...
Godz. 6.30. Kraków. Zima...Ciemność zalewa nadal okna i wpływa pod powieki, które mimowolnie się rozwierają...
Z poduszki swojego łóżka przebijając ciemność natrafiam na ścianę oczu Justyny. Stoi w pewnym oddaleniu i mierząc mnie wyrozumiałym wzrokiem ( a przynajmniej tym, do czego człowiek zmusza się o poranku co jednocześnie pozwala mu na lokalizowanie przedmiotów niezbędnych do zaparzenia kawy...) mówi:
"wiem co czujesz...ja....czuję TO SAMO".
Obejrzenie "Testosteronu" po raz n-ty wydało się nagle
a)kuszącą propozycją
b)niebezpiecznym eksperymentem
c)kretyństwem do potęgi, bo o takiej godzinie należy grzecznie zasnąć i obudzić się koło południa zapominając o podobnych głupotach.
Niezrozumiałe stało się tylko jedno: dlaczego jednak potulnie się zebrałyśmy i poszłyśmy na uczelnię?! Ehhh...system...
niedziela, 11 stycznia 2009
Jakie my medialne, czyli jak się wryć do Radiowej Trójki ;]
Sukces!
Radia u nas słucha się na okrągło, po czym przewija i kręci się to dalej. Wieczór piątkowy i chwila audycji na Trójce Justynkowo-ulubionej ( bronionej przez Nią zbrojnie, z nożem kuchennym w zębach).
Strefa Rock'n'rolla wolna od Angola.
Tradycyjne gadanie nie wiadomo o czym i po co i egzystencjalny problem prowadzącego- myśl przewodnia półgodzinnego epizodu od 22.30 do wiadomości...
...czy można samemu dla siebie być rodziną?
heh...o my naiwne...o nieokrzesane...o wścibskie cwaniary, które zawsze wiedzą lepiej ;]
...a że akurat komputer był obo...i tak najprzypadkowiej w świecie Internet był podłączony, ach!
a jakże szybko załadowała się skrzynka pocztowa!
...więc wysłałyśmy maila.
a co- przecież nic nie tracimy!
kilka minut później Sz.P. Prowadzący ku naszej uciesze i poczuciu tryumfu, cytuje:
"...taka audycja nieuporządkowana to tylko do podobnych mysli nakłania,
a że sesja się zbliża to studenci, w różne głupoty wierzyć zaczynają,
także w to, że można być rodziną dla samego siebie, a jest na to
wytłumaczenie - co lepsze - nieanglojęzyczne ;)
a oto, jak to może się stać:
w myśl prawa rzymskiego, osoba- mężczyzna, który został wyzwolony spod
władzy swojego ojca i stał się niejako "wolnym strzelcem", sam dla
siebie jest "ojcem rodziny", czyli PATER FAMILIAS, czyż więc nie jest
to przekonujące?
być własnym ojcem...bo skoro bratem być nie można...:P"
...i chociaż nie do końca zgadza się to z prawdą historyczną, to jednak jaka wielka radość z tego, że to NAS, a nie ich zacytowano!!
wniosek pierwszy - uczta się dzieci pilnie, to nawet jak nie bedziecie czegoś wiedzieć na 100%, i tak Wam uwierzą.
wniosek drugi - Robimy się medialne- prognozuje nam to świetne w kwestii pozostawania sławnymi :P punkt!
Radia u nas słucha się na okrągło, po czym przewija i kręci się to dalej. Wieczór piątkowy i chwila audycji na Trójce Justynkowo-ulubionej ( bronionej przez Nią zbrojnie, z nożem kuchennym w zębach).
Strefa Rock'n'rolla wolna od Angola.
Tradycyjne gadanie nie wiadomo o czym i po co i egzystencjalny problem prowadzącego- myśl przewodnia półgodzinnego epizodu od 22.30 do wiadomości...
...czy można samemu dla siebie być rodziną?
heh...o my naiwne...o nieokrzesane...o wścibskie cwaniary, które zawsze wiedzą lepiej ;]
...a że akurat komputer był obo...i tak najprzypadkowiej w świecie Internet był podłączony, ach!
a jakże szybko załadowała się skrzynka pocztowa!
...więc wysłałyśmy maila.
a co- przecież nic nie tracimy!
kilka minut później Sz.P. Prowadzący ku naszej uciesze i poczuciu tryumfu, cytuje:
"...taka audycja nieuporządkowana to tylko do podobnych mysli nakłania,
a że sesja się zbliża to studenci, w różne głupoty wierzyć zaczynają,
także w to, że można być rodziną dla samego siebie, a jest na to
wytłumaczenie - co lepsze - nieanglojęzyczne ;)
a oto, jak to może się stać:
w myśl prawa rzymskiego, osoba- mężczyzna, który został wyzwolony spod
władzy swojego ojca i stał się niejako "wolnym strzelcem", sam dla
siebie jest "ojcem rodziny", czyli PATER FAMILIAS, czyż więc nie jest
to przekonujące?
być własnym ojcem...bo skoro bratem być nie można...:P"
...i chociaż nie do końca zgadza się to z prawdą historyczną, to jednak jaka wielka radość z tego, że to NAS, a nie ich zacytowano!!
wniosek pierwszy - uczta się dzieci pilnie, to nawet jak nie bedziecie czegoś wiedzieć na 100%, i tak Wam uwierzą.
wniosek drugi - Robimy się medialne- prognozuje nam to świetne w kwestii pozostawania sławnymi :P punkt!
sobota, 10 stycznia 2009
Podnoszenie Morale przed sessjon..
Jako, że kwitnie nam pomalutku Postać szacowna specjalizująca się w sektach, której boją się nawet Egzorcyści, przemykają raz po raz ciekawe lektury rzez nasze skromne progi. A oto fragment owej całości importowanych cudności...
"WITCH jest Wszechkobietą, jest wszystkim: teatrem, rewolucją, magią, terrorem, radością, solą życia. (...)WITCH żyje i śmieje się w każdej kobiecie. Jest wolną częścią każdej z nas, ukrywa się za nieśmiałym uśmiechem, za przyzwoleniem na absurd męskiej dominacji, (...) jeśli jesteś kobietą i masz odwagę zajrzeć w głąb siebie, staniesz się czarownicą (...) jesteś wolna i piękna, (..) jesteś kobietą nieokiełznaną, złą, radosną i nieśmiertelną!" 1.
Jako, że książka osiągalna była w centrum taniej książki za 7.5 stwierdzono, że faktycznie- tylko 7.5 zł, a ile radości dla kobiety ;-)
Niestety nadwornej kopii nie udało się zakupić, bo najwidoczniej znalazły się inne amatorki...cóż...my mamy Bibliotekę Jagiellońską i ksero ;P
Czarownicami to nie jesteśmy, jeśli już to bywamy (..."a ile z tego radości!")
Poza tym naturalnie będizemy sławne i bogate, więc trochę jakby tak...
Miłego dnia ;]
1. Zwoliński A., Satanizm, Polwen, Radom 2007, str.66, za:.../skrzywienie studenckie, do przystkiego przypis...tylko czekać, kiedy zaczniemy z przypisami mówić ;]/A. Jawłowska, Drogi kultury, Wa-wa 1975, s.34-35.
"WITCH jest Wszechkobietą, jest wszystkim: teatrem, rewolucją, magią, terrorem, radością, solą życia. (...)WITCH żyje i śmieje się w każdej kobiecie. Jest wolną częścią każdej z nas, ukrywa się za nieśmiałym uśmiechem, za przyzwoleniem na absurd męskiej dominacji, (...) jeśli jesteś kobietą i masz odwagę zajrzeć w głąb siebie, staniesz się czarownicą (...) jesteś wolna i piękna, (..) jesteś kobietą nieokiełznaną, złą, radosną i nieśmiertelną!" 1.
Jako, że książka osiągalna była w centrum taniej książki za 7.5 stwierdzono, że faktycznie- tylko 7.5 zł, a ile radości dla kobiety ;-)
Niestety nadwornej kopii nie udało się zakupić, bo najwidoczniej znalazły się inne amatorki...cóż...my mamy Bibliotekę Jagiellońską i ksero ;P
Czarownicami to nie jesteśmy, jeśli już to bywamy (..."a ile z tego radości!")
Poza tym naturalnie będizemy sławne i bogate, więc trochę jakby tak...
Miłego dnia ;]
1. Zwoliński A., Satanizm, Polwen, Radom 2007, str.66, za:.../skrzywienie studenckie, do przystkiego przypis...tylko czekać, kiedy zaczniemy z przypisami mówić ;]/A. Jawłowska, Drogi kultury, Wa-wa 1975, s.34-35.
czwartek, 8 stycznia 2009
Witojcie!
Z małym poślizgiem, a uzasadnionym ( Sylwester, Sylwester...Mamusiu, dziękujemy za cytrynówkę ;]), tak sobie nagle i niespodziewanie zaczał się nowy rok.
Minął ratem tydzień, a tutaj już się jakieś sesje zaczynają, czy innne cuda.
Ale na to jeszcze przyjdzie czas. Jeszcze na chwilkę pozostając w radośnie- nieświadomej atmosferze nowego roku z tego oto miejsca należą się wszystkim życzenie.
Wielu przyjemnych chwil w tym 2009, wielu miłych rozczarowań, dobrych tyczek do przeskakiwania przez kolejne egzaminy Zaprzyjaźnionym Studentom i dużo wewnętrznego chichotu, kiedy konwencjonalne środki poskramiania życia zawiodą. Bądźcie grzeczni, bo za rok prezentów nie będzie...
Subskrybuj:
Posty (Atom)