sobota, 12 września 2009

Gdy kota nie ma

myszy harcują, czyli jak wygląda pokój, kiedy w amoku nauki postanowiłam inne ludzkie czynności - jak choćby sprzątanie, odstawić na dalszy plan.
Otóż droga Marzenciu...
malowniczy pokój nasz wygląda obecnie jak jeden wielki...skład odpadów - i jeszcze tylko nie świecą...
otóż, łTwoje w porządku ogólnym, ale dają się zauważyć stosiki karteluszek walające się po obu. Książki zwykle nie wyciągane nawet z półki teraz szczerzą się otwartymi kartkami do świata. Przy wejściu na plastikowym krześle stoim laptop w razie potrzeby służy internetem. Oczywiście opleciony niemiłosiernie wszelkimi kablami. Obok na ziemi splątana lampka nocna, ale schowana - za wielkim kartonem, na którym robię notatki - ot, żeby się rzucały w oczy. Dalej Twoje łoże - przejściowo służy jako mieszkanie dla ułożonych(!!) ciuszków.
Dalej biurko...było kiedyś, teraz nie wiem ile łopat trzebaby, żeby je odkopać.
Radośnie pobłyskuje tylko lampka drukarki, która od czasu do czasu zaprzęgana jest do pracy.
Pod biurkiem kosz na śmieci, pudełko z soczkiem, woda mineralna sączona drugi dzień, za biurkiem dwa wielkie pudełka kartonowe, gotowe, by w razie konieczności służyć mi jako tablica do zapisków.
obok naszego kolorowego kalendarza na wystających hakach zawieszona kolejna tablica z serii "Historia Polski" ( chyba do końca zycia zostawię to sobie na pamiątkę - cud robota ;]).
Następnie nasza półeczka z książkami...to pomijamy długim i wymownym milczeniem...

łóżko moje - a w nim ja pod cieplutką kołderką z notatek. za prycisk do papieru robią kolejne kubki z kawą, czasem herbatą...

słowem : wyjdź, a żywy nie wyjdziesz...

Przepraaaszaaaamm...ale za dwa dni nie będzie śladu po tych cudach!
...pójdą z dymem ;]...nie mogę się wprost doczekać!

..tymczasem wracam pod swój naukowy, kreci kopczyk...

Brak komentarzy: