Czyli generalnie jest tak, że:
siedzę sama na mieszkaniu obłożona papierami.
Edith poznaje tajemnice dziecięcej psychiki na nowo i staje się zaprawiona w opiece nad małym narodem polskim, a ja ciągle się zastanawiam nad sensem istnienia - konkretnie tu, teraz jako taka i taka studentka.
Faktycznie bywa męcząco, ale sukcesy restzy napawają optymizmem.
Póki co, 2:0 dla mnie - tak, życzyłambym polskim piłkarzom takich wyników, ale bądźmy realistami ;]
czyli generalninie do przodu, tylko kwestia tego, żeby tendencję utrzymać.
Meteorolodzy zapowiadają powrót lata ( btw: jak ktoś nazywający się Ziemowit Pędziwiatr mógłby NIE ZOSTAĆ prezenterem pogody! :D - to się nazywa powołanie :)).
ajak wiadomo, ciepło, nieco wilgotno...gniję na mieszkaniu, a papierki butwieją...
zmęczenie niwelujemy kawą, magnez uzupełniamy pastyleczkami i czekoladą.
jak na studentkę z krwi i kości przystało - śniadanie ma na imię filet z kurczaka i jest wspaniały :-)
fajnie móc spełniać swoje fanaberyjki smakowe.
jakoś dziś bez polotu, więc może kończ waść...
tak...
_________________
Dżastin, Gandziu, jak wakacje? ^_^
poniedziałek, 7 września 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz