poniedziałek, 1 lutego 2010

Literatura

No proszę...najbliższy niż nazywa się Miriam...póki co jeszcze nic, ale... (dop. z 3.02 - śnieg gęstnieje nam za oknem, wiatr się wzmaga...paskudztwo ta Miriam...ten Miriam? ...ni pies, ni wydra...dokładnie tak jak bohater(la?!) popularnego reality-show...ohyda ;/)

Tymczasem umilamy sobie czas nauką ;]

Murz ma swoje zabawki - literatura hiszpańska, Monik nieco mniej wyrafinowanie - skrypty z internetu...Editt głęboko pogrążona w romansidłach, choć na dobrą sprawę większość dnia spędza wśród gromadki dzieciaków.
reszta mieści się w granicy błędu statystycznego, stąd nie warto o niej wspominać.


(Tymek (Drugi)...Ukraiński świstak daje znać,że wiosna ma przyjść wcześnie, synoptycy mówią coś zupełnie innego....a biedne zwierzątko dalej swoje.)

Kiedyż och kiedyż nadejdą znów owe świetliste chwile, gdy będzie można znów zaczać czytać nie to co "trzeba", a to co się "chce"...
chwilowo zaś dobry brakuje. no cóż. przynajmniej w dupki ciepło w tych swoich czterech ścianach ^_^

Brak komentarzy: