niedziela, 15 listopada 2009

Listopadowy Weekend

...u sąsiada Czesław śpiewa...drugi dzień z rzęde..
pogoda na zmianę - urodziwa i przebrzydła.
z połączeniu z tymi piosenkami zza ściany robi się psychodelicznie.

cóże począć?
może niczego nie poczynać, a lepiej poczytać?

no to na dobry początek coś ze sklepu z tanimi książkami...nie będzie...
Emily the Strange. i znów jakoś tak...listopadowo...

co dla odmiany?
mandarynki z promocji z Biedronki - słodziutkie i duże.
Spluwacze z naprzeciwka robiący sobie zdjęcia po nocach
i odrobinkę nowej Lacrimosy z YouTube'a...i znów listopadowo?

ano i takie dni bywają.

Na szczęście są plusy - po spacerku w cieple, Editt powoli wychodzi z trzeciego w sezonie przeziębienia ( tran z dorszowej wątróbki... ;])
Marzenka odpoczywa od nas w domu, a Natalija w swoim.

osobiście obżeram się czekoladą i oglądam co i rusz The Grim Adventures of Billy and Mandy - jakże bliska wydaje mi się być ideologia tej małej blondyneczki
:)
listopadowy charakter, oł jes.

Brak komentarzy: