poniedziałek, 11 maja 2009

Burza


Pierwsze majowe deszcze przeciągnęły się nad głowami mocząc je kompletnie. Nic jednak nie jest tak intrygujące, jak ostateczna jasność zachodu Słońca i krzyki piętro niżej jakoby tęcza sobie wypełzła na niebo :)
Pomijając sposób oznajmienia tej radosnej nowiny, sama tęcza- podwójna, okazała się godną obejrzenia.
Śliczności owe uwieczniono na zdjątku.
Wracając jednak jeszcze na chwilę do radosnych Stworzeń "spod nas". Sąsiedzi prze doskonale bawili się w czasie juwenaliów. Najpopularniejsza gra wieczoru - puszczanie zielonych samolocików przez balkon wprost na zabudowanie - zbyt blisko usytuowane - naprzeciw. Rankiem w gorących promieniach porannego słońca, lekko zawilgłe samolociki nadal zdobiły trawnik oraz niemal wszystkie widoczne z naszej perspektywy balkony.
Nie dość na tym, weekend wypadł w sąsiedztwie wybitnie spójnie- bo oczywiście nie ma to jak wspólna impreza na przeciwległych balkonach. a Dżastinko Edittki spokojne Istoty znosić musiały muzykę niekompatybilną z ich częstotliwością fali mózgowych. biedactwa...
W przedziwny sposób, imprezki zapoznawcze przezbalkonowe skończyły się przed głęboką nocą,a Mistrzynie dokończyły kolejne fragmenty swoich dzieł naukowych.
Gjenialnie.
bo burza dziś i komputera włączać nie bardzo, a Internet to już w ogóle ...
ooops!

Brak komentarzy: