Lato w pełni się zbliża - czyli deszcz leje dzień i noc, a wszystko co było brudne spływa po Krakówku.
Wyłażą ślimaki.
Są jednak na swój sposób sympatyczne - o ile nie próbuję się wprasować w szczeliny między kostka brukową, albo ktoś właśnie im w tym nie pomaga, nieświadomy nawet swej roli.
Mają muszelki, a poruszają się szybciej, niż można by pomyśleć ( dopełzają swobodnie na górę wzniesienia, a w dół, to już razem ze strumykiem wody - łiiiii!)
Swoją drogą, po bliższym przyjrzeniu się - te małe mają dyndadełka z oczami równie długie jak te dorosłe cudaki.
To wystarczyło, żeby stworzyć tutaj dla nich kącik wspomnień ślimaczkowo - deszczowych...
niedziela, 31 maja 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz