Jakoś tak po dwóch wstępnych tygodniach chyba się już udało wszystko wdrożyć i ustalić zasady na najbliższy rok :)
Całość mieszkania opustoszała:
jedni na wyjazdowych naukach
inni po domach się porozjeżdżali
i tylko Natalija i małe czarne snuje się czasem po mieszkanku.
Kawka, wczesnoporanna herbatka, wyspać się- priorytety na ten weekend spełnione.
Poza tym radośnie migające świeczuszki i pając rozkładający się do ich ciepła.
Pierwsze uderzenie jesiennego kataru przeszło i już tylko leczenie zachowawcze.
W międzyczasie Monik zainspirowany HouseM(D) pobadał się i poskanował głowę.Jak u każdej kobiety - okazało się, że grajdołek w środku niemały.
Sama zainteresowana po jeszcze jednym zdjęciu RX zacznie chyba świecić w ciemności.
Na razie szału ni ma, ale źle też nie jest.
Chwilowo - czas relaksującego i niestresującego kolekcjonowania papierów, które za jakieś pół roku znów zasypią mieszkanie...zaleją, jak woda...morze...ocean...
i natychmiast przypomina się cytat z "Dnia świra"...o Przepraszam - cytat Mickiewicza.
Mistrzu, Mistrzu...jakże Ty się teraz pokoleniom kojarzyć będziesz?
"Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi,
Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,
Omijam koralowe ostrowy burzanu."
niedziela, 18 października 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz