Gorący czerwcowy dzionek...
Powietrze unosi się swobodnie dookoła, a my pośród litrów wypijanej mineralnej marzymy o jednym...niech tylko nauka się już skończy, będzie można zakosztować słodyczy wakacji...
ale skoro na to szans póki co nie ma, trzeba szukać innych słodyczy..
niech-li będą truskawki!
cudowności.
Rynek na Kleparzu to zaiste jedno z najwspanialszych miejsc w Krakowie, bo poza cenami dostępnymi nawet dla tradycyjnego studenta, same warzywka i owoce, są znakomite...
truskawczki... 4zł/kg
a smak - niezapomniany.
zapach...oj, pachną wakacjami (i kilkoma toksycznymi substancjami, ale kto by się tym akurat teraz przejmował?!)
i tak oto cały dzień podgryza się te czerwone maleństwa (a lśnią, kierby je lakierem do włosów spryskał) tęskniąc do tego, że to niedługo będzie można o poranku wstać (bladym świtem, koło południa), wyjść na bosaka ze swojego domeczku i zerwać podobne tym, truskaweczki w przydomowym ogródku.
bęc - uderzenie obuchem, który przywraca trzeźwość umysłu - najpierw studia, potem przyjemności...no tak...
aż się łezka w oku kręci. ;)
poniedziałek, 15 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz