niedziela, 8 lutego 2009

Dlaczego Moniki nie zostawia się samej...

...bo jej smutno będzie?
niekoniecznie...chyba dlatego, że za dobrze potrafi sobie zorganizować zajęcia i zapewnić do tego odrobinę sympatycznej zabawy.
a jeśli dać jej do dyspozycji jednego niczego nie świadomego Mężczyznę, kataklizm gotowy.

a zaczęło się maleńką nieszczelnością w okienku. Monik miał dzień do południa wolny, więc spacerował, coś doczytywał, popijał. Jak to Monik.
A Pan Editowy jak to Mężczyzna - zabrał się za małe męskie robótki ręczne, czyli uzupełnianie watą szpary w okienku łazienkowym, co by po plecach nie wiało :-)

Stan faktyczny - normalny.

Ileż musiało się zmienić i jakież impulsy nerwowe zaczęły biegać po główkach Dżastiny i Edittki, gdy pośrodku zajęć dostały wiadomość mniej więcej następującej treści:
"jest problem. jak będziesz wracać kup ceratę. pękło kolanko, kąpiemy się u kaktusów, zalaliśmy sąsiada na dole. wracaj szybko!"

czyli generalnie majsterkowanie się nie udało.
przeczyszczanie syfonu dało efekt uboczny, a okienko wypadło.

skala prawdopodobieństwa- duża.
i tylko dobrze, że ceraty nikt dobry nie chciał kupić, bo o ile tego typu smsa wysłać to koszt około 1/5 złotego polskiego, to jednak widok TEJ TWARZY, która lekko przerażona natychmiast lustruje sytuację - bezcenny i godny bury, jaka potem czekała za rogiem kuchni.

Ehhh...i dlatego Monika się nie zostawia samego z nikim, bo miewa takie pomysły i nakłania do złego bogu ducha winnych innych.
kuniec.

Brak komentarzy: