niedziela, 1 lutego 2009

stać w martwym miejscu

...czyli w martwym punkcie i nie ruszać się zmiejsca jednocześnie.
jest to powszechnie panujący stan w czasie przygotowywania się do egzaminów sesjowych, zatem cóż począć...
stanąć w martwym miejscu i zastanawiać się, jak to pchnąć - w którąkolwiek stronę - w przód, tył - cokolwiek. w końcu tylko bezruch wyklucza rozwój, a każda zmiana jest zmianą na lepsze...
taaak.
szczególnie tak, gdy w indekscie znajdzie się kolejna paćka zwana podpisem profesorskim, której towarzyszy dowolna liczba naturalna z zakresu (3,4,5).
Miauuuu!!
Jakby się mobilizować tutaj...pomysły?
Koncentracja!
Tak!
Plussssz - po pierwsze.
Odrobina rozrywki - po drugie.
a im bliżej będzie sesji, tym bardziej desperackie pomysły zaczna się pojawiać:
łoże fakirskie!
hipnoza! ( na żółtej ścianie rozpaprałyśmy muchę - tworzy ona urokliwy czarny punkt, skupiający wokół siebie nasze spojrzenia i myśli...stajemy się harmonią...jednoczymy się z muchą... ;] )
nauka zwisając głową w dół!
nauka na balkonie w śniegu i mrozie!
nauka w wannie, pod prysznicem, pod stołem, na lodówce...w mikrofali, w kubku, koło kosza na śmieci, w śmieciarce...
gdziekolwiek i kiedykolwiek byle zadziałało!

w chwilach ostatecznych przypomina się ciekawy pomysł na nagranie, jakiego słuchają ludzie prze mp3 -ki wszechobecne: "wdech, wydech, wdech, wydech...".
Niegłupie...

Brak komentarzy: