środa, 15 kwietnia 2009

Powroty, głupoty, etc...

...masakra, jaki patetyczny temat, ale niech już będzie.
święta, święta i po jajkach ( powiedział rolnik wyciągając ich resztki z sieczkarni). humor jak zwykle na poziomie kostek u nóg, ale jest.
chata wolna, ale za niedługo zacznie się zjeżdżać impreza cała i na nowo zagości zdrowa atmosfera wspólnej nauki i obowiązków...tia...
innymi słowy, wakacji w Krakówku ciąg dalszy i byle do sesji - w końcu koniec sesji za jakieś 1,2,3...10 tygodni. tak, dokładnie tak się sprawy mają.
książki nie pootwierane, prace nie popisane, ćwiczenia niepozaliczane.
ale kto normalny tym by się zajmował?
zdecydowanie ciekawsze na chwilę obecną wydają się być kolejne perypetie ludków MyjakMyłośiowych ( Bractwo Kuchenne), czy też wywody na temat wyjątkowych i niespotykanych nigdzie przypadków medycznych, które dziwnym trafem masowo ściągają do House'a. (sekta poduszkowo- łóżkowa).
pierwsza ciekawa rzecz- w zyciu pająk nie wybiegał mi na spotkanie. tym razem - o zgrozo- zrobił to. dobrze, że profilaktycznie nie ładuję rąk do środka ( bo psiiiitulić plusiaćka) nie, nie, nie! na ołówku zostały urocze szramki, a Igorek chętnie schrupał kolejne porcje świerszczydeł.
...a ich torsy zaścialały grubą warstwą drogi, tak, że chlupot jelit, po których kroczył, kiejby czerwone morze martwych węży nagle legło u stóp jego ośmiu odnóży.
i co z tego, że jelit nie mają? taka metafora bardziej przemawia do wyobraźni...tak, conajmniej tak, jakby ktokolwiek (naturalnie poza tymi, co skórują czasem i oprawiają kury (na piersi kurzęce ;]) wiedział, jak to jest stać w zwłokach po pas.
dość smaczności.
pora na obiad studencki ...

Brak komentarzy: