leczenie rozgrzewające ulubionym przez polaków związkiem chemicznym z grupą wodorotlenową, przyniósł tylko czasowe ukojenie.
Leczenie jednak zbiorowe ma pewne swoje cechy.
bo to i "na zdrowie" i profikaltycznie na drugą nóżkę...tak jakoś to się układa, że wszystkim ciepło i nawet jeżli faktycznie ze zdrowiem jest jak było, to chociaż samopoczucie lepsze.
nie ma to jednak jak kilkanaście nabletek, te zwykle działaja, jak powinny...
trudno, zawsze można łączyć sposoby lecznia - polskie z konwencjonalnymi.
grunt jednak, że nie trzeba było narazie wynajmować murzyńskich czarnoksięzników, by uzdrawiali tańcząc, obwieszeni przy tym różnymi narządami zwierzątek.
w poszukiwaniu zdrowia, ciąg dalszy.
możnaby jeszcze wypróbować odrobinkę zbawiennych ząbków, które pomagają...
-Ganga, wytrzymasz noc ze mną i czosnkiem unoszącym się w powietrzu delikatną mgiełką swego zapachu...?
-to może ja sie pójdę umyć pierwsza, a potem przeniesiesz sobie spanko do wanny, co? wywietrznik zaraz obok.
super, zdrowotne kąpiele jeszcze próbowane nie były, zatem cóż.
nic tylko wywiercić sobie dziurę w głowie, bo przeziębienie bywa uciążliwe, szczególnie, gdy to głowa wydaje się zawieraś środek ciężkości, przeważający zawsze w stronę posłanego łóżeczka.
kuracja ciąg dalszy...
niedziela, 19 kwietnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz